2007-06-28 - Wycieczka do Turwi.

Na zaproszenie grona pedagogicznego ze Szko3y Podstawowej w Zbrudzewie w osobach: pani dyr. Ewa Nowak, pani v-ce dyr. Hanna Matyjewicz, pani Izabela Głoginska-Owczarska oraz pani Jolanta Wawrzyniak, kilku naszych członków towarzyszyło uczniom z tej szkoły w wycieczce rowerowej do miejscowości Turew. Turew to gniazdo rodowe Chłapowskich. W pozostałym po nich pałacu znajduje się placówka PAN. Jechaliśmy przez Błociszewo, Donatowo do leśniczówki Turew. Tu zjechaliśmy ze szosy i szeroką, polną drogą dojechaliśmy do wioski Turew. Grupa nasza liczyła 13 uczniów, 3 nauczycielki i 3 "Żwawych Dziadków". Pani dyr. Nowak dojechała z prowiantem przed pałac - samochodem. W pałacu udostępnione do zwiedzenia są dwie sale. Duża, mierząca 100 m kwadratowych sala "balowa" i mniejsza, mieszcząca bibliotekę. Pozostałe zajmują pracownie naukowe i mieszkania prywatne. Historie pałacu, jego byłych i obecnych mieszkańców oraz użytkowników przybliżył nam pan Rafał Lecki - pracownik naukowy PAN. Niezwykle elokwentny z pasją opowiadał o historii, jak i o swoich badaniach (myszy) jak i o hobby (parowozy). Po Jego prelekcji udaliśmy się na spacer po parku. Jedną z jego ciekawostek jest ogromny dąb noszący imię Dezydery. Obok stoi pozostałość (uschnięty) drugiego noszący imię małżonki Dezyderego - Cecylia. Dąb Dezydery uczestnicy wycieczki mierzyli łapiąc się za ręce a spróchniały dąb Cecylia - wchodząc do wnętrza ogromnej dziupli. Po pożegnaniu się z panem Rafałem Leckim udaliśmy się w drogę powrotną. Wiodła ona do Rąbinia. Po drodze nie obyło się bez wchodzenia na wieże widokową nieopodal Rowu Wyskoć (V i X stacja Kopaszewskiej Drogi Krzyżowej). W Rąbiniu obejrzeliśmy kościół i nekropolie Chłapowskich. Stamtąd leśną drogą, obok leśniczówki Rąbiń, dojechaliśmy do kapliczki w lesie rąbińskim. Do kapliczki dojeżdżaliśmy w deszczu. Po minięciu ulewy wyruszyliśmy w dalszą podróż. Wówczas okazało się, iż jedna z dziewczyn ma przebitą dętkę. Postanowiono, że grupa pojedzie dalej a niefortunna rowerzystka w towarzystwie dwóch osób dorosłych, będzie kontynuowała wycieczkę pieszo. Po przejściu ok. 1,5 km (do Wyrzeki) przyjechał z pomocą pan Matyjewicz. Zapakował rower i dziewczynkę do samochodu i zawiózł do domu. Obserwując uczestników wyprawy i ich zachowanie doszedłem do wniosku, że wyprawę zaliczyli do udanych.